Czy ludzie prawicy zarabiali na szantażu teczkami IPN? Mocne pytania „Gazety Wyborczej”

Foto: Facebook

Andrzej Malinowski, honorowy prezydent Pracodawców PR i znany działacz gospodarczy zeznając przed senacką komisją ds. Pegasusa, mówił o szantażu jakiego padł ofiarą. Osoba mocno związana z obozem rządowym zaproponowała mu, że może nie dopuścić do publikacji artykułu dotyczącego Malinowskiego, opartego na dokumentach IPN.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Ta przysługa oczywiście miała być odpłatna. Kiedy Malinowski odmówił, materiał znalazł się na łamach jednego z prorządowych tygodników. Nieoficjalnie wiadomo, że cena tej „przysługi” była ogromna – 300 tys. złotych.

Malinowski odmówił i artykuł ostatecznie znalazł się na łamach tygodnika „Do Rzeczy”. Jego autorem był Piotr Wojciechowski, który swój materiał oparł na papierach z IPN.

– W tej opowieści wszystkie nitki prowadzą do PiS: „pan z obozu rządzącego” szantażował Malinowskiego teczką IPN, instytucji, która jest w rękach PiS, artykułem napisanym przez człowieka PiS (Woyciechowski od dawna związany był z Antonim Macierewiczem, a teraz jest współpracownikiem prezesa NBP Adama Glapińskiego) i opublikowanym w tygodniku „Do Rzeczy”, który niemal bezwarunkowo wielbi PiS – zauważa Agnieszka Kublik na łamach „Gazety Wyborczej”.

– Czy ktoś jeszcze padł ofiarą takiego szantażu i ile zarobili na tym sprawcy? – stawia mocne pytanie Kublik.

Źródło Gazeta Wyborcza