„Glapa to PiS-u klapa”. PiS kolanem przepchnął swojego kandydata na szefa NBP

Zapewne nie o takim wyborze na kolejną kadencję jako szefa NBP marzył Adam Glapiński. PiS w końcu dopiął swego i kolanem przepchnął jego kandydaturę. Ale co wstyd, to wstyd.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Za Glapińskim głosowało bowiem jedynie 234 posłów. W większości Zjednoczonej Prawicy i sejmowego planktonu, grawitującego wokół partii Kaczyńskiego. Przerażonego wizją wcześniejszych wyborów parlamentarnych i utraty sejmowych apanaży.

Głównym zarzutem opozycji wobec Glapińskiego było to, że dotychczas jako szef NBP nie zrobił nic, by powstrzymać inflację, pustoszącą portfele Polaków. Politycy opozycji słusznie są przekonani o tym, że Glapiński jest nie tyle prezesem, ile człowiekiem PiS w NBP. Realizującym pilnie wytyczne z Nowogrodzkiej.

– Zgłaszam wniosek o 15-minutową przerwę celem wycofania haniebnego, skandalicznego wniosku o ponowny wybór na funkcję prezesa NBP człowieka, który jest odpowiedzialny za wzrost ubóstwa. Człowieka, który nie ma żadnych kwalifikacji, aby zajmować to stanowisko. Jedyna kwalifikacja to ta, że zna prezesa Kaczyńskiego i melduje się na Nowogrodzkiej, kiedy tego potrzebujecie – mówił podczas debaty Borys Budka z PO.