Szef rządu najwyraźniej ma powody, by się obawiać „rewolucji”, jaką Kaczyński chce przeprowadzić w strukturach Prawa i Sprawiedliwości. Boi się, że nie tylko utraci wpływ na partię. Zagrożone może być także jego stanowisko.
Jak słuchać z okolic Nowogrodzkiej, 4 czerwca planowana jest wielka konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Zaraz po niej Jarosław Kaczyński ma ostatecznie odejść z rządu. I to właśnie przeraża Morawieckiego.
– Jak Jarosław jest w budynku [tj. Kancelarii Premiera], to premier dostaje to info natychmiast i stara się tak zorganizować swój czas, by spędzić z nim jak najwięcej czasu – mówi anonimowo jeden z polityków PiS.
Tymczasem po tym, jak Kaczyński zrezygnuje z funkcji wicepremiera, to wróci do swojego gabinetu na Nowogrodzkiej. A tam nieograniczony wstęp mają „starzy partyjni towarzysze”, jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. A jak wiadomo nie cierpią oni Morawieckiego.
Tak więc odejście Kaczyńskiego z rządu oznaczać będzie rozpoczęcie kolejnej fazy bezpardonowej walki o to, kto kontroluje PiS. Morawiecki tutaj nie ma szans.