Kaczyński próbuje o niej zapomnieć. Ale to inflacja zadecyduje o wyniku wyborów

Jarosław Kaczyński zapewne chciałby, by nadchodząca kampania wyborcza związana była z wojną na Ukrainie czy też prawami osób LGBT. Jego problem polega jednak na tym, że najważniej kwestią będzie inflacja. Za którą jednoznacznie odpowiedzialny jest rząd Prawa i Sprawiedliwości.  

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Polacy […]dlaczego prezes PiS mówi o Polsce jak o kraju mlekiem i miodem płynącym, do którego wracają nawet lekarze, kiedy wzrost cen bije po kieszeni i wszyscy boją się zubożenia – zauważa „Rzeczpospolita”, komentując jedno z ostatnich publicznych wystąpień szefa PiS.

– To pokazuje, w jak trudnej sytuacji znalazło się PiS, które na tym polu może się tylko rozpaczliwie bronić. A opozycja poczuła krew i nie bawi się w niuanse, strasząc chlebem za 30 zł. „Skończy się PiS, skończy się drożyzna” – mówił w sobotę w Radomiu Donald Tusk, przekonując, że jej powodem jest „chciwość i głupota”, a także „legion dojących spółki państwa działaczy pisowskich” – dodaje dziennik.

Nie ma jednak co żałować Kaczyńskiego i jego partyjnych kolegów. – Cóż, „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Dotyczy to zwłaszcza populistów – zauważa „Rzepa”. Możemy tylko dodać inne polskie porzekadło: “nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”. Wreszcie.