Politycy PiS zachowują się jak najzwyklejsi dworacy na salonach tyrana. Prześcigają się w komplementach pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Zupełnie tak, jakby od tego zależała nie tylko dalsza kariera, ale i wręcz polityczne przetrwanie.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Bez wątpienia teraz w tej specyficznej konkurencji prowadzenie objął Mariusz Błaszczak. Typowany na następcę szefa PiS nie tylko w rządzie, ale i w partii.
– Chciałbym, żeby pan premier Jarosław Kaczyński był prezesem Prawa i Sprawiedliwości jak najdłużej, dlatego że jest postacią nietuzinkową – prawił Błaszczak na antenie Polskiego Radia.
– Potrafił stworzyć Zjednoczoną Prawicę, dlatego, że ten projekt polityczny został pozytywnie zweryfikowany przez naród zarówno w 2015, jak i w 2019 r. – opowiadał dalej Błaszczak, najwyraźniej nie zauważając własnej śmieszności.
Tyle tylko, co ona może znaczyć, jeśli po takich słowach Kaczyński spojrzał jeszcze bardziej łaskawie?