„Słabo wyszkolona, pozbawiona odpowiedniego treningu i umiejętności lotu w trudnych warunkach załoga poleciała na lotnisko, które było fatalnie wyposażone. W dodatku przy bardzo złej widoczności. Piloci, zamiast podjąć decyzję o locie na lotnisko zapasowe — gdy się tylko dowiedzieli o warunkach uniemożliwiających bezpieczne lądowanie — całkowicie nieracjonalnie zdecydowali o podejściu do lądowania do wysokości 100 metrów” – pisze w epilogu swojej książki o Smoleńsku Maciej Lasek.
„Piloci mieli przy tym żadnego wsparcia ze strony dysponenta lotu, czyli organizatorów oficjalnej delegacji na uroczystości w Katyniu, jakie lotnisko zapasowe mogliby wybrać, co ich utwierdziło w potrzebie kontynuowania tego podejścia. Dolecieli nad Smoleńsk i pomimo ostrzeżeń o warunkach atmosferycznych gorszych niż dopuszczalne kontynuowali podejście.” dodaje Lasek.
Z wypadku, do którego przyczyniła się m.in. postawa miernego i nieudolnego Lecha Kaczyńskiego, PiS uczynił swoją religię, łamiąc przy tym Boże przykazania ile wlezie, kłamiąc i fałszując rzeczywistość.
Smoleńsk to przykład pisowskiego sposobu działania. Nic się nie udaje i kończy się katastrofą. Teraz Kaczyński chce rozbić samolot Polska. Cześć, giniemy!