
Politycy PiS całkowicie chyba już oderwali się od rzeczywistości. I jedyne zagrożenie jakie widzą dla Pilski płynie ze „złowróżbnej” Brukseli. Zupełnie tak, jakby na Ukrainie nie trwała najkrwawsza od ponad 70 lat wojna w Europie. A rakiety i bomby nie spadały (dosłownie!) o kilkanaście kilometrów od naszej granicy.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Na politykach Zjednoczonej Prawicy najwyraźniej nie robi to żadnego wrażenia. I niewzruszenie próbują przekonać Polaków o konieczności polexitu.
– Intencją brukselskich elit jest kolonialny status Polski – jako państwa, które jest rynkiem zbytu dla bogatych państw UE i źródłem taniej siły roboczej. Unia najchętniej widziałaby Polaków w roli zbieraczy szparagów, a Polskę – jako uzależnionego od niej odbiorcy łaskawie przyznawanych unijnych funduszy – mówił w rozmowie z portalem Polityce.pl wiceminister Marcin Warchoł.
– Dopóki rządzi Zjednoczona Prawica, nie pozwolimy na to. Nie chcemy, żeby Polacy byli w Unii obywatelami drugiej kategorii. Nie zgodzimy się na status kraju postkolonialnego, który jest jedynie odbiorcą usług, a nie samodzielnym i suwerennym podmiotem – dodaje.
Czyli co? Suwerennie zrzucimy brukselskie jarzmo i równie suwerennie pomaszerujemy pod opiekę Moskwy? Naprawdę przerażające są polityczne pomysły polityków Zjednoczonej Prawicy. Nie myślą oni bowiem w kategoriach racji stanu, lecz jedynie interesów partyjnych.