Nie było żadnej śmierci handlarza bronią i respiratorami? To próba ukrycia odpowiedzialności służb i premiera

Mateusz Morawiecki osobiście wydał zgodę na transakcję z Andrzejem Izdebskim, handlarzem bronią. Dzisiejsza informacja o rzekomym skremowaniu ciała potwierdza teorię o tym, że cała sprawa jest operacją pisowskich służb specjalnych.

W tej historii nic się nie zgadza: najpierw Ministerstwo Zdrowia odrzuciło oferty zakupu respiratorów od firm z rynku medycznego, by za osobistą zgodą premiera zakupić niedziałający sprzęt od handlarza bronią, z dziwnym adresem i jeszcze dziwniejszym nazwiskiem. Później świadectwo moralności tej sprawie wydał jeszcze osobiście Jarosław Kaczyński.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Gdy afera wyszła na światło dziennie – a stało się dzięki pracy posłów opozycji – okazało się, że Ministerstwo Zdrowia nie jest w stanie odzyskać pieniędzy a rzekomy Andrzej Izdebski nie żyje zaś jego ciało skremowano, na co polska prokuratura posiada jakieś dokumenty. A gdzie “zmarł” handlarz? Podobno w… Albanii.

Najprawdopodobniej ów handlarz pracował pod fałszywą tożsamością i całą historię z Albanią służby specjalne PiS spreparowały, bo w ten sposób formalnie kończy się śledztwo – nie ma winnego, jest dokument śmierci, więc można umorzyć śledztwo, które jest niewygodne dla wielu osób: Dla Jarosława Kaczyńskiego, dla Mateusza Morawieckiego, dla Janusza Cieszyńskiego (wiele osób mówi, że to rodzina Morawieckiego), dla służb PiS – oficerów zamieszanych w zakupy i transfer kasy.

Dlaczego można twierdzić, że spreparowały? Bo według informacji albańskich dziennikarzy w kraju tym zmarła zupełnie inna osoba: 73-letni mężczyzna z Polski o inicjałach A.H. Z kolei “Izdebski” miał 71 lat. Wszystko więc wskazuje na operację służb.

Andrzej Izdebski, oczywiście pod innym nazwiskiem, zapewne żyje i ma się swietnie. Za rok, po upadku PiS, może zostać świadkiem koronnym. A cała sprawa to jedna z największych afer w Polsce i tylko skończony dureń uwierzyłby w wersje władzy, która za wszelką cenę chce się wybielić.

Warto by zweryfikować rzekome miejsce “pochówku” i rzekomą obecność rodziny – ciekawe czy w prasie pojawiły się nekrologi. A sam handlarz miał być widziany niedawno w Meksyku – już po swojej rzekomej śmierci. Pod jakim nazwiskiem tym razem?