Paranoja strachu. Setki funkcjonariuszy, dziesiątki radiowozów by chronić Kaczyńskiego przed rzeczywistością

Jarosław Kaczyński coraz bardziej bał się jeździć po kraju i za każdą wizytą żądał większej ochrony – wynika z informacji, które docierają do nas z okolic ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Jego żądania skutkowały ściąganiem ogromnych policyjnych sił. Ten pokaz strachu prezesa PiS fatalnie działał na wyborców.

Kaczyński nie chciał dłużej jeździć po kraju i wycofał się z nieudanych spotkań. Kolejny projekt okazał się porażką prezesa. Porażką tym większą, że zniechęcał nawet zwolenników, którzy widzieli co się dzieje. Dysproporcja między siłami porządkowymi a ilością gości na spotkaniu była ogromna.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Najgorzej jednak wyglądało to, że każde pojawienie się Kaczyńskiego wywoływało ogromne społeczne protesty. Starzejący się prezes nie rozumiał nawet do końca dlaczego, bo jego otoczenie utrzymywało go w przekonaniu, że Polacy kochają PiS.

Wizyty posła okazały się więc porażką, tym większą, że zapowiadano wielkie przełomowe przemówienia i gamechangery – a tu wydmuszka. Zderzenie Kaczyńskiego z rzeczywistością okazało się wyjątkowo bolesne.