
Witold Waszczykowski, dziś jest europosłem PiS, do niedawna był także ministrem spraw zagranicznych w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Tym bardziej zdumiewać muszą niedorzeczności, jakie dziś wygaduje, ten zdawałoby się wytrawny dyplomata.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Po rekonstrukcji rządu premier Beaty Szydło podjęto decyzję, aby spotkać się w połowie drogi. Rząd przez kilka lat próbował kompromisowej strategii, ale im bardziej proponował kompromisowe rozwiązania, tym większe żądania wychodziły ze strony Komisji Europejskiej. Mieliśmy do czynienia z jawnymi oszustwami. (…) – opowiada dziś Waszczykowski na antenie TV Trwam.
– Komisja Europejska mnoży żądania polityczne, mam tu na myśli tzw. kamienie milowe. Wyczerpały się możliwości naszych ustępstw. Mogę powiedzieć, że na początku należało zakwestionować jakiekolwiek prawo Komisji Europejskiej do ingerencji w sfery, które nie są objęte traktatem – przekonuje.
– Musimy mieć świadomość, że jest to rywalizacja ideologiczno-polityczna. Musimy mieć jasno sprecyzowane interesy polityczne i determinację do obrony naszej polityki. (…) Nieustannie o tym mówię: jesteśmy elementem batalii ideologiczno-politycznej, a większość liberalno-lewicowa Europy Zachodniej chce obalić polski konserwatywny i patriotyczny rząd – dodaje europoseł PiS.
Tyle wielkich słów, by ukryć prostą prawdę. Unia krytykuje Polskę nie dlatego, że chce obalić „patriotyczny” rząd, ale dlatego, że ten rząd niszczy praworządność w Polsce. Aż korci, by zapytać Waszyczkowskiego, kto w tej sytuacji działa bardziej „patriotycznie”? Rząd czy urzędnicy z Brukseli?