Jak będzie wyglądała Polska jesienią? Ciemno, brudno i zimno

Samorządowcy zgodnie pokazują, do czego doprowadziła polityka Prawa i Sprawiedliwości. Gigantyczne podwyżki cen energii, spowodują że większość miast w Polsce będzie wprowadzało dramatyczne oszczędności.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Zgasić latarnie, ograniczyć kursy tramwajów, nie wywozić śmieci, rezygnować z inwestycji, w szkołach tylko 18 stopni Celsjusza – takie drakońskie oszczędności na kryzys energetyczny rozważa prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.

– Uważam, że to świadoma polityka rządu i państwowych koncernów. To my, samorządowcy, mamy wziąć na siebie ciężar przekazania mieszkańcom niepopularnych decyzji o gaszeniu świateł ulicznych, ograniczeniu kursowania komunikacji miejskiej i tak dalej. PiS spróbuje to wykorzystać przed wyborami samorządowymi  twierdząc, że lokalna władza nie daje sobie rady – dodaje w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.

Jego irytacji nie ma co się dziwić. Państwowa Enea przedstawiła mu bowiem ofertę nie do odrzucenia: podwyżkę rachunku za energię z dotychczasowych 45 do 190 mln zł.

Bydgoszcz nie jest tutaj wyjątkiem. Podobnie dzieje się we w tak odległych od siebie miejscach jak Wrocław, Radom czy Olsztyn. I tak rachunek dla Wrocławia ma być wyższy o 339 mln złotych, w Radomiu o 167 mln. Z kolei prezydent Olsztyna, który musi się zmierzyć z podwyżką rzędu 540 proc., bierze pod uwagę że od stycznia zamknie szkoły a uczniowie będą uczyli się zdalnie w domach.

Czeka nas długa zima.