Najwyraźniej w PiS nikt nie ma już złudzeń, że kolejne wybory parlamentarne przerżną z kretesem. Dlatego robią wszystko, by korzystając z ostatnich chwil sprawowania władzy, dorobić się jak tylko można.
– Mam pewność, że w obozie władzy jest nerwowość i poczucie, że to być może ostatni moment, by się dorobić, spłacić kredyty mieszkaniowe, które jeszcze zostały, a nawet kupić mieszkania. Oni mają świadomość, że pieniędzy, które zarabiali przez ostatnie lata, prawdopodobnie nigdy zarobić już nie będą mogli ze swoimi kompetencjami, doświadczaniem i wiedzą – mówiła dziennikarka Anna Dąbrowska w rozmowie z Karoliną Lewicką.
Padł tutaj przykład Romana Kronera, który pracował w Kancelarii Prezydenta. Zarabiał tam (bagatela!) 12 tys. miesięcznie. Teraz jednak dostał stanowisko dyrektora departamentu kadr w Narodowym Banku Polskim z pensją… 42 tys. miesięcznie.
Nowy dyrektor departamentu kadr w NBP. Przyszedł od prezydenta Dudy. Teraz będzie zarabiał 42 tys. zł. miesięcznie, bo u prezydenta wyciągał zaledwie 12 tys.@Polityka_pl
— Anna Dąbrowska (@DabrowskAnna) October 4, 2022
Kłopotem jest tylko Jarosław Kaczyński, który przed wyborami przypomniał sobie, że „do polityki nie przychodzi się dla pieniędzy”. – On sam też będzie to bacznie obserwował, więc to z jednej strony ruchy: Musimy się dorobić, bo to ostatnia szansa, a z drugiej: Przed wyborami nie jest to dobrze widziane – zauważyła dziennikarka „Polityki” na antenie radia TOK FM.
Źródło: TOK FM
