Policja złamała prawo w Wadowicach: zatrzymania protestujących. Uniemożliwiono demonstrację przeciw Kaczyńskiemu

Jak bardzo PiS musi się bać Polaków, że nasyła na legalnie protestujacych ludzi policję? Funkcjonariusze po raz kolejny bezczelnie i ostentacyjnie złamali prawo, usuwając legalną demonstrację przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wszystko działo się w Wadowicach.

Jarosław Kaczyński boi się Polaków. Na spotkania z nim wpuszczani są wyłącznie ludzie z partii oraz starannie wyselekcjonowani klakierzy. Nie ma mowy o tym, aby na salę gdzie odbywa się żałosny spektakl prezesa PiS weszli normalni Polacy. Kaczyński jest przerażony, że padną niewygodne pytania.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Kaczyński panicznie boi się protestów. Gdy widzi większą grupkę ludzi zaczyna się wewnętrznie trząść i myśli zapewne o tym jak uciec. Dlatego działacze jego partii nasyłają na protestujących policję. Tak było w Wadowicach, gdzie policjanci siłą usunęli protestujących. Zrobili to nielegalnie, bo prawo do głoszenia poglądów i wolności wypowiedzi jest prawem fundamentalnym i żaden strach prezesa PiS nie upoważnia mundurowych, aby aresztować za poglądy.

Działania policji były nielegalne a ludzie w mundurach dołączyli do zwykłych politycznych bandytów, stając się, jak mówiono za komuny “bijącym sercem partii”.