Mazurek zupełnie odpłynęła. Nie wiedziała co powiedzieć?

Po incydencie z zabłąkaną ukraińską rakietą przeciwlotniczą, która spadła w Polsce, Niemcy zaproponowały nam konkretną pomoc. Jej celem jest ochrona polskiego nieba, najwyraźniej bowiem polska obrona przeciwlotnicza nie do końca – by użyć eufemizmu – daje sobie z tym radę.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Pomoc Berlina jest bardzo konkretna i obejmuje przebazowanie niemieckich samolotów myśliwskich, jak i systemów obrony przeciwrakietowej Patriot. Jak bardzo jest ona potrzebna, świadczy fakt, że podziękował za nią sam Mariusz Błaszczak. Będący wszak szefem resortu obrony.

– Z satysfakcją przyjąłem propozycję niemieckiej minister obrony dotyczącą rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuję, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą – napisał Błaszczak.

Tymczasem najwyraźniej takie stanowisko nie dotarło do europosłanki Beaty Mazurek, która ni z tego ni z owego zaatakowała Niemcy.

– Po Odrze, Turowie, tunelu pod Świną, tym razem Niemcy pochyliły się nad lasami i niedźwiedziami w Bieszczadach. Poraża ich arogancka fałszywa troska. Wystarczy przypomnieć wycinkę prastarego lasu Hambach pod kopalnię czy nielegalnie zastrzelonego polskiego żubra – stwierdziła Mazurek, pokazując że całkowicie nie ogarnia rzeczywistości.