Sasin się wygadał. Przyznał, że tam gdzie PiS nie da rady, poradzi sobie… Tusk

Fot. YT
Fot. YT

Człowiek-wpadka Prawa i Sprawiedliwości, oddelegowany do odgrywania roli wicepremiera, Jacek Sasin zaczął opowiadać o polityce europejskiej. I od razu zrobiło się śmieszniej.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Nie może być tak, że przestaniemy być państwem suwerennym, bo jednak traktaty bardzo wyraźnie określają zakres kompetencji instytucji europejskich, państw członkowskich i tutaj chcielibyśmy po prostu trzymać mocno linii traktatów i na tym fundamencie jesteśmy gotowi do wszelkich kompromisów i jesteśmy bardzo elastyczni –tłumaczył w „Salonie politycznym Trójki” rzekome powody porażki PiS.

– W UE nie chodzi o sądy, chodzi tak naprawdę o to, żeby znaleźć pretekst, aby te środki nie popłynęły do Polski przed wyborami, ponieważ one mają odgrywać rolę takiego lewara dla opozycji, dla Donalda Tuska wygrania wyborów. Donald Tusk tego kompletnie nie ukrywa. Mówi wyraźnie że jeśli opozycja wygra wybory, to on te pieniądze na drugi dzień do Polski przyniesie – opowiadał Sasin. Najwyraźniej próbując partyjną propagandą przykryć fakt, że europejska polityka Zjednoczonej Prawicy to całkowita katastrofa.

No i proszę powiedzieć, czy w istocie to nie jest zabawne? Sam Jacek Sasin przyznaje, że rząd PiS nie potrafi odblokować funduszy unijnych. A Tusk i owszem.

Tylko po co mieszać do tego suwerenność? Przecież to tylko kwestia kompetencji lub ich braku.