Lech Kaczyński i tajemnica SKOK-ów. Brat prezesa PiS blokował nadzór

Tajemnice afery SKOK.

Gdy PiS szedł po władzę SKOK-i stały się zapleczem mediów tej partii i jej sojuszników. A partia odwzajemniała uczucie.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– W 2019 roku CBA zatrzymało byłych szefów KNF z czasów rządu PO-PSL oraz urzędników komisji, którzy kontrolowali SKOK-i. Wśród zatrzymanych był Kwaśniak. Zarzucono im, że zbyt późno objęli nadzorem SKOK Wołomin, doprowadzając do strat rzędu 2,2 mld zł wypłaconych właścicielom lokat w tym SKOK-u przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny – wskazuje Wojciech Czuchnowski.

Jak przypomina dziennikarz śledczy „Gazety Wyborczej”, prokuratura i zależne od SKOK-ów media pomijają przy tym oczywiste fakty: przestępcza działalność była prowadzona w Kasie od 2007 r., a KNF rozpoczęła nadzór nad SKOK-ami dopiero na początku 2013.

– Powód? Wcześniej blokował ten nadzór ówczesny prezydent Lech Kaczyński oraz politycy PiS. Przypominał o tym poseł Krzysztof Brejza podczas posiedzeń komisji śledczej ds. Amber Gold – wskazuje Czuchnowski.

„Ustawa o objęciu SKOK-ów nadzorem KNF została uchwalona już w 2009 r., ale weszła w życie dopiero pod koniec 2012 r., gdyż Lech Kaczyński skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Przestępcy z Wołomina zyskali zatem kolejne trzy lata na swoją bezkarną działalność pozbawioną jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej, gdyż jedyna kontrola (jak się okazało – skrajnie nieefektywna) miała charakter wewnętrzny i była sprawowana przez Kasę Krajową SKOK. W tym czasie zarówno depozyty, jak i kredyty się potroiły” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.