Kompromitacja Sasina. Otworzył dworzec kolejowy, który nie ma… kasy!

Po co Polakom dworzec kolejowy, na którym nie da się kupić biletów? Nie wie tego najwidoczniej Jacek Sasin, który otworzył wczoraj taki dworzec w Świdniku. Po co? Trudno powiedzieć, być może brakowało innych obiektów do otwarcia i ten Świdnik spadł mu po prostu z nieba.

Dworzec kosztował gigantyczne pieniądze, bo trudno mówić o sukcesie, gdy w poczekalni jest aż… osiem miejsc siedzących, dwa wyświetlacze i dwie toalety. Pięć milionów złotych to jednak trochę wygórowana cena za takie podstawowe udogodnienia.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


A komentatorzy słusznie zastanawiają się, czy przy okazji budowy nie było jakichś wziątek czy innych łapówek. Trudno bowiem zrozumieć skąd tak gigantyczne pieniądze za nieduży w sumie obiekt a jeszcze trudniej po co tam Jacek Sasin. Chyba, żeby zapowiedzieć klęskę projektu i odwołać wszystkie pociągi.