Kaczyński dostał po uszach. Za „dawanie w szyję”

Kiedy szef PiS opowiadał o tym, że młode kobiety „dają w szyję” nie spodziewał się zapewne, że te słowa będą miały dla niego konsekwencje. A tymczasem sejmowa Komisja Etyki Poselskiej ukarała go najwyższą możliwą karą.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Nie można szydzić z ludzi – komentowała sprawę Monika Falej z Lewicy. – Osoba, która ma na ustach prawo i sprawiedliwość obraża kobiety, trywializuje problem alkoholizmu i lekceważy KEP [tj. komisję etyki], nie stawiając się na jej posiedzenia – dodała posłanka.

– Sprawa jest poważna i tragiczna. Polki nie chcą rodzić dzieci, ponieważ nie czują się bezpiecznie. Brakuje przede wszystkim stabilności finansowej. Co piąta pracująca Polka dostaje wynagrodzenie w granicach pensji minimalnej. Po drugie, Polki nie chcą rodzić dzieci, ponieważ nie mają gdzie zamieszkać – przekonywała posłanka Scheuring-Wielgus, składając wniosek.

Tyle tylko, że „najwyższa możliwa kara”, jaką komisja mogła nałożyć na lidera PiS to… nagana. Zresztą nie pierwsza w jego karierze. Ale dobre i to.