Amerykanie nie ufają polskim służbom. I trudno im się dziwić

Trudno chyba o bardziej wyraźny dowód braku zaufania Amerykanów do polskich służb, niż krótkotrwała wizyta prezydenta Zełeńskiego. Ukraiński polityk przejechał przez Polsce w drodze do Waszyngtonu. W naszym kraju ochraniany był jednak przez Amerykanów.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Zdaniem Radia Zet Secret Service, odpowiedzialna za bezpieczeństwo Zeleńskiego „nie zwróciła się o pomoc do polskich służb i policji”. Ale nie stało się to dlatego, że Amerykanom nie przyszło to do głowy. Powodu trzeba szukać zupełnie gdzie indziej.

– Na dworcu w Przemyślu nie było naszych służb. Amerykanie zapakowali Zełenskiego w swoje samochody i zawieźli do Rzeszowa, gdzie wsadzili go do swojego samolotu – opowiadał dziennikarzom informator z polskich służb.

Przyczyną miała stać się głośna na cały świat „wpadka” Komendanta Głównego Policji, Jarosława Szymczyka. Rzadko kiedy bowiem zdarza się, by osoba na takim stanowisku eksperymentowała we własnym gabinecie z granatnikiem. Na dodatek – jak wszystko na to wskazuje – przywiezionym nielegalnie. Tak naprawdę takie sytuacje po prostu nie mają prawa się zdarzyć.

Więc czy Amerykanie mogli nam zaufać w tak ważnej sprawie? Odpowiedź jest oczywista, prawda?