Wyborcza licytacja.

Liderzy Konfederacji w końcu przyznali, że nie zgodzą się na koalicję z PiS. Sojusz z Kaczyńskim wyklucza już nie tylko Krzysztof Bosak, który już ma taki epizod za sobą, ale też Robert Winnicki i Sławomir Mentzen.

Jednak prawica nie patrzy z sympatią na wejście w sojusz, w ramach którego premierem zostałby Donald Tusk. Co innego, gdyby opozycja na premiera wystawiła kogoś bardziej zjadliwego dla prawicy i jej wyborców.

Reklamy

Takim kandydatem może być Rafał Trzaskowski. Już w trakcie drugiej tury wyborów prezydenckich część Konfederacji poparła w II turze Trzaskowskiego, a sam Krzysztof Bosak do końca nie zgadzał się na poparcie kandydata PiS.

Jednak sojusz, czy bardziej pakt o nieagresji, nie będzie tani. Konfederacja mogłaby zgodzić się na rząd mniejszościowy z premierem Trzaskowskim, którego celem byłoby rozliczenie PiS…

Ale w zamian musieliby dostać realizację swoich postulatów. Tych, które nie budzą kontrowersji liberałów – czyli likwidacji przy najmniej części podatków wdrażanych przez PiS.

W praktyce oznaczałoby to, że Konfederacja w zamian za poparcie rządu premiera Trzaskowskiego i odrzucanie wotum nieufności PiS, który trafi do opozycji, żądaliby każdorazowo czegoś w zamian.

PiS w ciągu 8 lat wprowadził dziesiątki nowych podatków lub podnosił te już istniejące. W sumie dawałoby to ok. 50 głosowań, podczas których Konfederacja wymuszałaby na KO likwidację podatków, w zamian za przedłużanie poparcia dla premiera Trzaskowskiego.

Taki zgniły kompromis dałby czas na rozliczenie PiS. Jednak taka szantażowa „koalicja” nie wytrzymałaby raczej pełnej kadencji.

Poprzedni artykułKaczyński już wie że przegrał? Dlatego nie ruszył w objazd kraju?
Następny artykułPiS tego mu nie daruje. Tusk wspomina swojego dziadka, którego chciał zniszczyć Kurski