Dziennikarze na podsłuchu. Ludzie Ziobry chcieli szpiegować redaktora „Gazety Wyborczej”, aby ustalić informatora w sprawie siostry Morawieckiego

Afera podsłuchowa.

Prokuratorzy Zbigniewa Ziobro przygotowali wniosek do sądu o założenie podsłuchu dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”. Powód? Dziennikarz ujawnił, że próbowano zablokować śledztwo w sprawie propisowskiego burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Sprawą od 2019 roku zajmowali się śledczy z Oławy, później Wrocławia oraz policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej.

We wrześniu 2022 planowano postawienie zarzutów m.in. propisowskiemu burmistrzowi i kilku innym osobom, ale w ostatniej chwili wrocławska Prokuratura Regionalna zablokowała działania śledczych.

Sprawę odebrano Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu – oficjalnie na jej własną prośbę – i przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Co najbardziej rozsierdziło ludzi PiS to fakt, iż dziennikarze ujawnili, że w trzebnickim urzędzie miejskim zatrudniona była siostra premiera Anna Morawiecka.

– Poznaliśmy nazwiska osób, które wg naszych informatorów były zaangażowane co najmniej w prawne analizy nad takim sformułowaniem wniosku, żeby sąd zgodził się na założenie podsłuch. Znamy także nazwisko osoby, która miała być pod nim podpisana. Ten pomysł – jak nas poinformowano – został jednak zablokowany przez przełożonych pomysłodawcy złożenia wniosku o podsłuch – ujawniła w piątek „Gazeta Wyborcza”.