Prawdziwym bohaterem konferencji Suwerennej Polski był… Donald Tusk. To nazwisko lidera opozycji odmieniano na wszelkie sposoby, oskarżając przy okazji o wszelkie możliwe przewiny.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Ton nadał sam Ziobro, niedwuznacznie uznając Tuska za… kolaboranta. – Jeśli się poddamy, nie będziemy mieli demokracji, lecz posłuszną Berlinowi tuskową sitwę – grzmiał Ziobro.
– Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Niemka Ursula von der Leyen z właściwym sobie niemieckim tupetem i arogancją namaściła już Tuska na namiestnika w Polsce. Publicznie wyraziła życzenie, aby to on był premierem w naszym kraju – przekonywał zgromadzonych aparatczyków.
Po czym wypalił z grubej rury: – Powołujemy Suwerenną Polskę, by w ten sposób jasno powiedzieć twarde „Nie” tym, którzy zmierzają do odebrania nam suwerenności, a co za tym idzie – naszej niepodległości.
Nie ma co, niezłe ambicje jak na lidera partii, która czasami osiąga w sondażach cały 1 proc. Po prostu Ziobro broniący polskiej suwerenności jest równie wiarygodny, jak pan Zagłoba ofiarowujący Szwedom Niderlandy.