Trzeba przyznać, że wyborczy stratedzy PiS zdają sobie sprawę z tego, że nie mają już nic do zaoferowania Polakom. Dlatego sięgnęli po próbę wzbudzenia w nas strachu. Bać się mamy wszystkiego: Rosjan, Białorusinów, wagnerowców a przede wszystkim… Donalda Tuska.
– Hasło wyborcze PiS okazało się rozwinięciem pytań referendalnych, które zaproponował rząd. Zamiast rozliczać się z ostatnich ośmiu lat, PiS woli straszyć, że jak wybory wygra Donald Tusk, to Polacy przestaną się czuć bezpiecznie we własnym kraju – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Ogłoszone w piątek hasło wyborcze Prawa i Sprawiedliwości jest sporą niespodzianką. Nie ma w nim bowiem ani słowa o Donaldzie Tusku. Ale to tylko pozory. Podobnie bowiem, jak we wszystkim, co w ostatnim czasie robi partia rządząca, w tle hasła pojawia się przewodniczący Platformy Obywatelskiej – dodaje dziennikarz.
PiS bowiem wie, że to przez Tuska przegrywa wybory. Lider opozycji potrafi bowiem celnie wypunktować wszelkie błędy i kłamstwa partii rządzącej. A jest ich przecież wiele. Dlatego „referendum ma być nośnikiem antytuskowej emocji, ma organizować kampanię wyborczą” – przekonuje publicysta. Tyle tylko że taka hucpa się po prostu nie uda.