Najwyraźniej w Zjednoczonej Prawicy nikt już nie wierzy w zwycięstwo w jesiennych wyborach. Zapewne dlatego Kaczyński pozwolił, by uaktywnił się Antoni Macierewicz. Mając zapewne nadzieję, że Macierewicz zmobilizuje do głosowania najbardziej skrajny elektorat.
I zapewne dlatego Macierewicz zaczął w niewybredny sposób atakować demokratyczną opozycję. Sugerując, że roi się w jej szeregach od… rosyjskich agentów.
– Być może ci ludzie nie mają złej woli, nie mam zamiaru tego kwestionować, ale jedno jest pewne: mogą być przez Rosjan kontrolowani, szantażowani. Rosjanie mają pełną dokumentację w sprawie działania służb sowieckich w Polsce – ocenił były szef MON.
Czyli szykuje się powtórka z rozrywki. Już w latach 90. Jarosław Kaczyński o każdą swoją wyborczą porażkę (a było ich wiele), oskarżał „agentów”. Właśnie widzimy powrót do tej narracji.
Co jest dobrą wiadomością, prawda?