Politycy Prawa i Sprawiedliwości lubią podkreślać, że są zwolennikami sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Sęk w tym, że w Waszyngtonie tak nie uważają. Amerykanie potrzebują Polski, ale najwyraźniej po dziurki w nosie mają władzy w Warszawie.

– Widziana z drugiej strony Oceanu Atlantyckiego Polska coraz bardziej przypomina Turcję. Kraj, który ze względów strategicznych jest zbyt ważny, aby zerwać czy nawet zasadniczo ograniczyć z nim kontakty. Ale który przecież nie wchodzi do ligi najbliższych sojuszników USA dzielących z Ameryką te same wartości – zauważa Jędrzej Bielecki na łamach „Rzeczpospolitej”.

Reklamy

– Wszystko to przyczynia się jednak do tego, że Polska jest odsuwana od udziału w kluczowych decyzjach dotyczących przyszłości naszego regionu. To z Paryżem, Londynem i Berlinem administracja Joe Bidena koordynuje skalę i jakość wsparcia wojskowego dla Ukrainy. […] I to zapewne w tym gronie w pewnym momencie zacznie ustalać, na jakich warunkach zawrzeć pokój z Rosją i odbudować Ukrainę – dodaje. – Chyba, że do tego czasu sposób rządzenia w Warszawie będzie już inny – podsumowuje Bielecki.

I tego musimy się trzymać.

Źródło: “Rzeczpospolita”

Poprzedni artykułKaczyński się mądralował. Tusk go jednak szybko zgasił
Następny artykułU Morawieckiego bez zmian. Ciągle mówi o Tusku