Jarosław Kaczyński zgodnie z partyjnymi wytycznymi próbował przekonywać, że „afera wizowa”… faktycznie nie istnieje. – Nie ma afery, to nawet nie jest aferka – tłumaczył w Toruniu.

– Nasze służby jeszcze w zeszłym roku uchwyciły jakąś nitkę do tego, co mogłoby wskazywać na przestępstwo i poszły do kłębka. Już w tym roku, w marcu nastąpiły pierwsze aresztowania, później kolejne. Krótko mówiąc, państwo działa tak jak trzeba, a cały wymiar sprawy to jest dokładnie sto kilkadziesiąt wiz. Sto kilkadziesiąt, a nie setki tysięcy – mówił Kaczyński.

Reklamy

Na reakcję Tuska nie musiał długo czekać. Za to na długo ją zapamięta.

– Handel wizami na stoiskach w Afryce, przerzut tysięcy migrantów, aresztowania urzędników, kompromitujące taśmy, minister w ukryciu, próba samobójstwa jego zastępcy, US i UE w szoku. „To nie jest afera, to nawet nie jest aferka”. To może chociaż aferunia, Jareczku? – odpowiedział Tusk.

Poprzedni artykułNo to pięknie! To prawdziwa zasługa PiS!
Następny artykułAmerykanie mają już dość PiS. Nie chcą rozmawiać z Kaczyńskim