Najbliższe dni zdecydują o losie Daniela Obajtka i Mateusza Morawieckiego. Obaj są obarczani winą za przegraną. Obajtek jest oskarżany przez część działaczy o przyczynienie się do mobilizacji elektoratu opozycji.
Równocześnie trwa wojna wewnątrz PiS:
– Norbert Maliszewski, szef doradzającego Mateuszowi Morawieckiemu rządowego Centrum Analiz Strategicznych w KPRM jeszcze w piątek 13 października opowiadał, że 8 mln głosów wystarczy PiS do całkowitego zwycięstwa i podkreślał, że sondaże i exity są dla PiS niedoszacowane. Kilkadziesiąt godzin później, po wyborach, Maliszewski zaczął w mediach przyznawać, że wyniki będą mniej więcej takie jak late poll. PiS, jak już widzimy, nie zdobył 8 mln głosów, tylko 7,5, tracąc pół miliona głosów przy równoczesnym wzroście poparcia dla opozycji. Nie jest tajemnicą, że Maliszewski promował się na wielkiego eksperta i twórcę rządowych strategii. Może więc wyjaśni nam, czemu nie przewidział w minimalnym stopniu tego, co się wydarzyło? A może – znając jego liczne wypowiedzi sprzed lat (ale nie tak dawnych lat), Maliszewskiemu bynajmniej nie zależało na dobrym wyniku PiS? Oczywiście pojawia się przy tym pytanie, po co takiego człowieka w ogóle trzymano w KPRM i co właściwie robił on i całe te „Centrum Analiz Strategicznych” – napisał Paweł Rybicki.
Z kolei Maliszewski przyznał, że rząd PiS wiedział o przegranej dużo wcześniej:
– Kierownictwo otrzymało wiele notatek alertowych na temat zagrożenia powtórką sytuacji z 2007 roku (i to wiele w ciągu ostatniego miesiąca). Natomiast takich rzeczy nie piszę się publicznie, gdyż przez takie nieodpowiedzialne zachowanie obóz traci, zwłaszcza w takim momencie – napisał Norbert Maliszewski.