Tajemnicze schorzenie Morawieckiego. Premier sam się do niego przyznał

Od miesiąca Mateusz Morawiecki udaje, że nic się nie stało. Że PiS wyborów nie przegrał. I że on sam tworzy rząd”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Gdyby ktoś nie wiedział, że PiS stracił w wyniku wyborów pięć tygodni temu władzę, to mógłby nawet uwierzyć, że to wszystko na serio. Premier tak dobrze gra swoją rolę, jakby naprawdę się starał przekonać posłów z innych partii do tego, by poparli jego rząd. Niestety to jednak rola drugoplanowa, ponieważ kto inny jest tu nie tylko reżyserem, ale i postacią pierwszoplanową. Morawiecki gra w scenariuszu napisanym przez Jarosława Kaczyńskiego i tak wczuwa się w swoją rolę, że czasami nawet zdaje się wierzyć, że naprawdę dalej będzie premierem – zauważył Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.

– W poniedziałek nieoczekiwanie Mateusz Morawiecki w przypływie szczerości sam się do tego przyznał. Zapytany, co zrobi, jeśli nie uzyska większości w Sejmie dla swojego gabinetu, ogłosił, że chętnie stanąłby na czele zespołu pracy państwowej. Zespół pracy państwowej? Brzmi jak jakieś bardzo poważne, wielosymptomatyczne schorzenie. Może właśnie na nie cierpi Mateusz Morawiecki – dodaje dziennikarz.

W zasadzie można się z tym zgodzić. Tyle tylko, że całą aktywność Morawieckiego należy określić terminem „zespołu pracy antypaństwowej”. Nikt tak jak premier nie zdewastował wcześniej naszego państwa i jego instytucji.