Jarosław Kaczyński znowu przegrał. Zamiast stu tysięcy ludzi do Warszawy na marsz w obronie milionerów z TVP i przestępców z PiS przyjechało dziesięć razy mniej osób. Atmosfera była bardzo słaba, na nic zdały się kłamstwa i okrzyki prowadzących. Oprócz kiepskiej frekwencji warto zauważyć kto przyjechał; ludzie do tego zmuszani oraz działacze związkowi, którzy brali za to kasę.
Protest Kaczyńskiemu zwyczajnie nie wyszedł. Wpisuje się w pasmo porażek po 15 października, partia jest w rozpadzie. Kluczowe dla oceny tego wydarzenia jest jednak to, co sprowadziło tych ludzi: do Warszawy przyjechały osoby wspierające przestępców, skazanych za fałszowanie dokumentów i nielegalne działania przeciwko wicepremierowi polskiego rządu. Dwóch bandytów z PiS już za to siedzi a osoba, która to zlecała i tym kierowała siedzieć będzie wkrótce.
Porażka Kaczyńskiego jest bardzo dotkliwa a wewnątrz partii mówi się, że jest bardzo źle. PiS nie ma po prostu poparcia społecznego i biorąc pod uwagę metody, jakimi zgoniono tych ludzi, wymuszając przyjazd, strasząc, jest to koniec PiS.
Na koniec jeszcze jedno: PiS wykorzystał do „promocji” marszu wszystkich symetrystów, którzy chcieli być sprytni i nie zauważają, że tych ludzi zwożono na siłę i za pieniądze. Marnie wypadli w konfrontacji z rzeczywistości.