Afera Pegasusa. Dorota Brejza miażdży kłamstwa Rzeczpospolitej.

– Informatorzy gazety Rzeczpospolita niestety wprowadzają opinię publiczną w błąd, a dzisiejszy tekst zawiera następujące nieścisłości i nieprawdy – pisze Dorota Brejza, miażdżąc kłamliwą narrację dziennika.

– Po pierwsze, opowieść o certyfikacji pomieszczenia, w którym używano Pegasusa, jest naprawdę zabawna. W tej sprawie chodzi bowiem o certyfikację przez ABW SYSTEMU Pegasus, zwanego w służbach Jervis, czyli o potwierdzenie zgodności systemu z ustawą o ochronie informacji niejawnych i o potwierdzenie jego przydatności do prowadzenia kontroli operacyjnej. Problem braku certyfikacji Pegasusa, to największy ból głowy odpowiedzialnych za zakup i użycie tego systemu, bo ten argument przesądzi kiedyś o odpowiedzialności karnej. Naprawdę, nie chodzi o certyfikację budynku – wyjaśnia Brejza

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Po drugie, ze wzruszeniem przyjęłam tłumaczenie o sterylności pomieszczeń, gdzie używano Pegasusa. Zastanawiam się, jak bardzo sterylnie musiało tam być, gdy operacyjne wiadomości pozyskane Pegasusem, ciekły w zmanipulowanej formule do TVP? – dodaje Brejza.

– Po trzecie, podobno największym mitem jest możliwość ingerencji Pegasusa w telefon i zmiana jego treści. Nie jest to żaden mit, ale smutny fakt. Poniżej załączam przykłady bezpośredniej ingerencji w telefon Krzysztofa Brejzy
. 11 lipca 2019 r. służby za pomocą Pegasusa bezpośrednio zaingerowały w telefon Krzysztofa zmieniając jego treść. Wgrano wiadomość, rzekomo napisaną przez Agatę z klubu PO, kierowaną do Krzysztofa Brejzy i rzekomo do Jana Grabca. Były to fałszywe analizy wyborcze, związane z tocząca się kampanią. Łącznie na telefon Krzysztofa Brejzy
wgrano prawie 1 GB danych, dysponujemy dokumentem – analizą kryminalistyczną – wyjaśnia mecenas.

– Po czwarte, z Pegasusa korzystano wykraczając poza czasowe ramy kontroli zarządzonej przez sąd. Nie jest prawdą, że nie korzystano z wiadomości wstecznych. Tytułem przykładu – WSZYSTKIE wiadomości, które pozyskano od Krzysztofa Brejzy
Pegasusem, stanowiące niejawny materiał operacyjny, które wyciekły do TVP w 2019 r., pochodziły SPRZED zarządzonej kontroli operacyjnej. Pochodziły z 2014 i 2015 r., na lata przed kontrolą. Poniżej jako dowód załączam przykładowe zdjęcie jednej z pozyskanych Pegasusem wiadomości, wraz z jej datą.

– Po piąte, sądy wprowadzano w błąd, nie tylko w obszarze zasadności samych kontroli (w sprawach politycznych), ale korzystano dodatkowo z faktu, że nadzór sądowy nad kontrolą operacyjną jest rzeczywiście iluzoryczny.

– Konsekwentnie NIE realizowano treści wyroku TK z 30 lipca 2014 r. (K 23/11), który NAKAZYWAŁ wskazywanie we wnioskach o zarządzenie kontroli i w samych postanowieniach sądowych, podania RODZAJU środka technicznego używanego do kontroli operacyjnej i SPOSOBU kontroli. Sądom nie wskazywano na Pegasusa. Ale modyfikowano kryptonim na przykład – zwykły PTK, czyli podsłuch telefoniczny był na Grzechotnika. A Pegasus był na Grzechotnika J (J od Jervis). No cóż. Sądy się nie domyśliły.

Poniżej dwa smsy wgrane Pegasusem na telefon Krzysztof Brejza oraz pozyskany i wykorzystany SMS z telefonu Krzysztofa Brejzy z datą na 4 lata przed kontrolą operacyjną.