Jarosławowi Kaczyńskiemu wyrwały się dziwne słowa. Sam chyba się ich zawstydził, bo od razu zaczął się tłumaczyć.
– Przyjechałem tu i będę również w innych miejscach, żeby to powiedzieć. Trzeba naprawdę rzucić do walki ludzi najbardziej doświadczonych, a mianowicie żołnierzy wojsk jednorazowego przeznaczenia – wypalił prezes PiS. Mówił przy tym o Jacku Kurskim i Adamie Bielanie.
I chyba się połapał, że palnął sporę gafę. Więc zaczął się tłumaczyć, ze niby miał na myśli wojska spadochronowe i rakietowe, z których korzysta się tylko raz. Bo zwykle ponoszą tak wielkie straty.
– Oczywiście życzę panom długiego życia, ale żeby być w tych wojskach, trzeba być człowiekiem o specyficznych cechach psychicznych i fizycznych. Tylko tacy się nadają. Ci dwaj panowie się nadają. Życzę, żeby przeżyli tę kadencję i żebyśmy my zwyciężyli – powiedział Kaczyński.
I teraz pozostaje pytanie dla dociekliwych. Kaczyński obydwu aparatczyków obraził, czy wprost przeciwnie?