W ostatnich dniach pojawiły się pogłoski o tym, że dziennikarze również mogą być objęci kontrwywiadowczą weryfikacją, związaną z możliwością rosyjskich wpływów. Taka perspektywa, choć jeszcze niepotwierdzona, wywołuje gorące emocje i obawy, szczególnie wśród tych, którzy mają na sumieniu „pewne przelewy” – twierdzi jeden z internautów.
Weryfikacja kontrwywiadowcza to proces, w którym odpowiednie służby badają potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, w tym możliwe związki osób z obcymi służbami wywiadowczymi. Tego typu działania zazwyczaj dotyczą osób zajmujących kluczowe stanowiska w administracji państwowej, wojsku czy innych strategicznych sektorach. Rozszerzenie tej weryfikacji na dziennikarzy może oznaczać, że służby specjalne dostrzegły w tej grupie potencjalne ryzyko dla bezpieczeństwa narodowego.
Informacje o możliwej współpracy dziennikarzy i wydawców z osobami pozostającymi pod wpływem obcych państw pochodzą od jednego z sojuszników z NATO – mówi nasz informator.
Efekt? Niektórzy dziennikarze poczuli się zagrożeni, obawiając się, że ich sprawy finansowe mogą zostać ujawnione i wykorzystane przeciwko nim. Jak wskazują anonimowe źródła, ich szczególną obawę budzą „pewne przelewy”, które mogą sugerować niejasne lub potencjalnie nielegalne powiązania finansowe ze wschodem.
Zapowiada się ciekawy czas.
Z tego co wróbelki ćwierkają, chodzą plotki, że środowisko dziennikarskie też będzie sprawdzane kontrwywiadowczo. Myślę, że wielu "dziennikarzom" zrobiło się gorąco kiedy przypomnieli sobie o pewnych przelewach.
— Valhalla (@VValhalla777) May 20, 2024