Skandaliczna sytuacja na granicy z Białorusią, gdy zatrzymano żołnierzy, którzy oddali ostrzegawcze strzały, wywołało histerię PiS. Jeden przez drugiego ludzie od Kaczyńskiego zapewniają o swoim patriotyzmie. I odmawiają go politykom rządu Tuska.
– […] obecnie rządzący grają w jakiejś niepolskiej orkiestrze. Grają w orkiestrze kremlowskiej. Żołnierze będą obawiali się nie tylko o swoje życie, ale też o podjęcia działań obronnych. Siła obrony wschodniej granicy RP zostanie zdecydowanie osłabiona. To hańba. Donald Tusk powinien podać się do dymisji. To nosi znamiona sprzeniewierzenia się polskiej racji stanu – mówił Mateusz Morawiecki.
– Tusk lansował się na granicy. (…) W tym samym czasie żołnierze w kajdankach byli doprowadzani do aresztu. (…) To jest ta ich „Tarcza Wschód”? To nie tylko blamaż, kompromitacja. To hańba rządu Donalda Tuska – mówił dalej.
Sęk w tym, że prawda jak zwykle jest nieco bardziej skomplikowana niż chciałby to Morawiecki. Kryzys na granicy trwa już niestety od wielu lat. I to Morawiecki i jego rząd jest odpowiedzialny za to, że nie wprowadzono rozwiązań prawnych, określających warunki użycia broni przez żołnierzy.
I na Nowogrodzkiej drżą teraz, że to karygodne zaniedbanie zostanie przypomniane. Na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego może oznaczać to klęskę. Stąd taka histeria.