Andrzej Duda jest wściekły. Na własnej skórze poczuł, że nie ma już żadnej mocy sprawczej. Zaangażował się bardzo mocno w kampanię Wojciecha Kolarskiego, swojego ministra z kancelarii prezydenta i… nic. Kolarski się nie dostał a jego wynik można uznać za kompromitację.
Duda osobiście namówił Kolarskiego do startu a gdy omawiali w pałacu te plany to prezydent przekonywał, że zdobycie głosu będzie formalnością. Uwierzył, że mamy nadal rok 2015 i 2019, że PiS jeszcze coś znaczy, że prezydent ma jakiekolwiek znaczenie. Klimat w Polsce się jednak zmienił i dzisiaj Dudy nikt nie słucha i nie chce.
PiS jest w głębokiej defensywie a klęska Kolarskiego pokazuje jak bardzo Duda się pomylił oceniając własne możliwości. Jeśli człowiek przegrywa przy wsparciu prezydenta to znaczy, że jego pozycja jest żadna.