Najwyraźniej kariera Mateusza Morawieckiego w PiS dobiega końca. Nawet Jarosław Kaczyński ma już dość nieudolnego ex-premiera. I jego rozbuchanych ambicji.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Sprawa wydała się przypadkiem. Lidera PiS zapytano, czy wie już, kto będzie kandydatem jego partii w wyborach prezydenckich. – Wiemy, kto jest do rozważenia i spośród kogo wybierać – wypalił Kaczyński. – My stawiamy sobie pytanie: kto może nie tylko wejść do drugiej rundy, ale ją wygrać – powiedział lider PiS.
Po czym nieoczekiwanie zaczął mówić o… Morawieckim. – To byłoby skrajnie nierozsądne, aby nie umieścić go na liście kandydatów. Ale czy to jest kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa? Nie. On jest wyjątkowo zdolny i go cenię, ale chodzi o to, że chcemy postawić na kogoś, kto ma realną szansę wygrać. Co nam z tego, że mieliśmy świetnego, bardzo zdolnego kandydata, obytego w świecie, ale przegranego w drugiej rundzie. Potrzebny jest taki, który zdobędzie ponad 50 procent
– ocenił Naczelnik.
No i proszę. Tak się Mateusz starał, a Jarosław ma go dość. Smuteczek.