Najwyraźniej na Nowogrodzkiej doszli do wniosku, że dalsza egzystencja Suwerennej Polski jest olbrzymim problemem wizerunkowym nawet dla PiS. Działacze partii Ziobry są bowiem oskarżani o fatalne zarządzanie Funduszem Sprawiedliwości.
Afery związane ze środowiskiem Ziobry idą w ostatecznym rozrachunku na konto PiS. A partia Kaczyńskiego ma już dostatecznie dużo problemów ze skandalami związanymi z własnymi działaczami.
Nic więc dziwnego, że Kaczyński najwyraźniej zadecydował, że Suwerenna Polska musi zniknąć ze sceny politycznej. – Utrzymywanie takiej sytuacji jak obecnie, w której jedna mała partia jest afiliowana przy drugiej, dużej, i korzysta z jej siły, to niedobre rozwiązanie. Podkreślam, że sam Zbigniew Ziobro wielokrotnie mówił mi, że jeden mój znak, i oni wchodzą do PiS-u. Ale wtedy to się łączyło z wieloma konfliktami na poziomie wojewódzkim. Teraz takiej sytuacji nie będzie. O szyldzie, o nazwie, będziemy rozmawiali po ewentualnym zjednoczeniu – przekonuje lider PiS.
Jednak jeśli myśli, że dzięki tej sztuczce ludzie zapomną o aferach, to bardzo się myli.