Agnieszka Romaszewska, wyrzucona z TVP, miota się po ujawnieniu, że z Biełsatu wyciekały miliony złotych do firmy informatycznej. Usługi, które podpisywała, mogły być realizowane przez pracowników telewizji. Szczegółowy audyt ujawnia też nieprawidłowe praktyki w zarządzaniu mieniem i prawami własności. Romaszewska nie tłumaczy się z zarzutów, tylko atakuje dziennikarzy, którzy ujawniają szczegóły tej obrzydliwej złodziejskiej afery.
Najnowszy atak Romaszewskiej dotknął dziennikarza Onetu. Strategia byłem dyrektor Biełsatu jest przewidywalna: nie odnosi się merytorycznie do zarzutów, tylko atakuje personalnie. Zarzuca dziennikarzom wszystko, co może, unikając jak ognia tematu samych zarzutów.
A te są bardzo poważne i wyjątkowo szczegółowo opisane na kilkuset stronach raportu, który trafił do prokuratury.
I tak oto upada pisowski system żerowania na mediach. Kolejne Romaszewskie czekają w kolejce.