Rosja już tu jest.
Agnieszka Romaszewska, która przez lata rządziła TVP Biełsat, trafiła na celownik prokuratury. Śledczy wszczęli śledztwo w wyniku zawiadomienia TVP, które było następstwem audytu obejmującego umowy i usługi zawierane przez Romaszewską i jej ludzi.
Jak ustalili audytorzy, z TVP wyparowało ponad 7 mln złotych.
– Zawarcie przez telewizję Biełsat bez przetargu 248 umów i zleceń, z których duża część nigdy nie została zrealizowana, to główne zarzuty, jakie w swoim doniesieniu do prokuratury przeciwko byłej szefowej stacji Agnieszce Romaszewskiej-Guzy zawarł likwidator TVP. (…) Spółka mogła stracić około 7 mln zł poprzez zawarcie umów o świadczenie usług informatycznych, tj. czyn z art. 296 k.k. oraz wystawianie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej poświadczających nieprawdę faktur VAT opiewających na kwotę ok. 5 mln zł za w rzeczywistości niezrealizowane usługi informatyczne, tj. czyn z art. 271a k.k. – opisał proceder portal Onet.
Sama Romaszewska na zarzuty zareagowała agresywnie, obrzucając prawników inwektywami. Z kolei współpracujący z nią Rosjanie i Białorusini wyraźnie przerażeni wizją zatrzymania zaczęli zapewniać… iż są osobami wierzącymi.
Sytuacja jest jednak niebezpieczna. Romaszewska przyznała się, że kontaktuje się z pozostałymi osobami, których dotyczy śledztwo i omawia z nimi „co robić”.
Co kluczowe – podczas rządów PiS kontrwywiad ABW nie weryfikował, kim są Rosjanie i Białorusini zatrudniani przez Romaszewską. Rosjanie i Białorusini wprowadzani przez córkę senatora PiS do TVP mieli dostęp do najważniejszych informacji – w tym tych kuluarowych.
Rosjanie wiedzieli, gdzie przebywają i czym się zajmują polscy ministrowie oraz kluczowi urzędnicy. TVP stała się idealną przykrywką do lokowania siatek szpiegowskich zza wschodniej granicy, a Romaszewska dawała przybyszom ze Wschodu glejt na nietykalność.