Pewien znany polski psychiatra wygłosił w prywatnych okolicznościach tezę, iż ludzi którzy popierają PiS, należałoby leczyć. Ich świat składa się bowiem z agresji, podsycanej przez polityków i strachu, który łączy się z pierwszym uczuciem. Owa diagnoza była znacznie głębsza i obszerna, ale na potrzeby tego krótkiego materiału wystarczy jej początek.
Oczywiście psychiatra przesadzał. Nie można bowiem zakładać, że ktoś jest dobry czy zły, że kogoś należy leczyć za poglądy. Jego diagnoza, jakkolwiek trafna, źle adresowała sposób leczenia. Nie osoby popierające PiS trzeba leczyć, tylko PiS zdelegalizować jako taki. Musimy się zastanowić, całe społeczeństwo co zrobić, gdy pojawiają się politycy kłamcy, tacy jak Kaczyński, Morawiecki czy Ziobro, i w żywe oczy łżą. Nasza demokracja nie dorosła jeszcze do rozwiązania.
Dorośliśmy jednak do tego, by o tym mówić i dyskutować. Zauważać to groźne zjawisko. Polityka stała się bowiem czymś w rodzaju teatru fałszu. Prawda się przebija, ale bardzo opornie a kłamstwo kwitnie. Agresja i strach, które pojawiają się u ludzi popierających PiS to nie choroba. To tylko efekt ekspozycji, wystawienia na obrzydliwe kłamstwa i manipulacje.
I teraz zastanówmy się – czy w imię demokracji chcemy owe poglądy pozwolić głosić czy może dla kłamców wprowadzimy specjalne rozwiązania? Najlepszym lekiem a jednoczenie antidotum na owe pisowskie metody jest edukacja. Dobrze wyedukowane i świadome społeczeństwo nie podda się kłamstwu. Niestety jest broń obosieczna, świadome społeczeństwo rozliczy każdą władzę. I dlatego system edukacji leży, chociaż sią jeszcze inne przyczyny.
A jeśli o przyczynach mowa – to czas obserwować owe przyczyny i je nazywać, nie zajmujmy się skutkami.