W przyszłym miesiącu Donald Tusk ma otrzymać prestiżową nagrodę, którą ma wręczyć kanclerz Niemiec, Olaf Scholz. Będzie to wyróżnienie za „niezachwianą walkę z autokracją”.
Nic wiec dziwnego, że w PiS się zagotowało. Nie dość że Tusk odniósł kolejny sukces, to jeszcze w świat pójdzie wiadomość, że rządy Kaczyńskiego były w istocie autokratycznym reżimem. W Polsce nikogo to nie dziwi, ale na Nowogrodzkiej mają ciągle nadzieję, że za granicą mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jak rządzono nad Wisłą.
Zapewne dlatego rozpętała się kampania nienawiści wymierzona w Tuska. – Nagrodę za zwalczanie autorytaryzmu ma otrzymać człowiek, który rządzi dziś na sposób autorytarny – przekonuje prof. Zdzisław Krasnodębski, do niedawna europoseł PiS.
– Zastanawiam się zawsze, czy to jest działanie świadomie. Czy osoby, które przyznają tego typu nagrody mają orientację w całej sytuacji i robią to świadomie, realizując interesy swojego kraju, czy raczej robią to z pełnym przekonaniem, ulegając rozpowszechnionej propagandzie – dodaje.
Zabawne, że Krasnodębski dziś wszędzie dostrzega „autorytaryzm”. A nie widział go przez osiem lat rządów PiS. Trudno to uznać za przypadek.