Konflikty wewnętrzne, do których przyzwyczaili nas już politycy PiS już wkrótce możemy wspominać z łezką w oku. Bo wszystko wskazuje na to, że prawdziwa partyjna wojna dopiero przed nami.
Wszystko przez Jarosława Kaczyńskiego, który na antenie Radia Maryja zdradził, kto ma być jego następcą. W tej roli widzi Mariusza Błaszczaka.
– W polityce samorządowej pełnił różne funkcje, był w rządzie jako wicepremier i minister obrony. Ma doświadczenie partyjne – był szefem klubu parlamentarnego – opowiadał Kaczyński.
– To prawda, ja proponuję takie rozwiązanie. Bardzo bym się cieszył, gdyby to był Mariusz Błaszczak, ponieważ cenię go i lubię. Uważam, że byłaby to najrozsądniejsza decyzja, jaką kongres partii może podjąć, ale to już jest w gestii kongresu – dodał.
Po takiej deklaracji możemy spodziewać się jednego. Wszyscy w PiS rzucą się Błaszczakowi do gardła. Prawdę mówiąc, wcale nas to nie smuci.