Sebastian Kaleta, niegdyś wiceminister sprawiedliwości, dziś znów próbuje zabsłysnąć – niestety, nie osiągnięciami, a prymitywizmem. Choć wielu mogło mieć nadzieję, że po odejściu z ministerialnej posady Kaleta zniknie z życia publicznego, on z uporem maniaka wraca, ale tym razem w roli internetowego trolla. Ostatnio znów dał o sobie znać, prawdopodobnie ukrywając się pod pseudonimem “Wiktor”, atakując Władysława Kosiniaka-Kamysza za to, że ten odważył się… pomodlić przy grobie świętej pamięci Pawła Adamowicza.
Trudno o bardziej obrzydliwy i prymitywny atak. “Wiktor”, zamiast zająć się czymś konstruktywnym, zdecydował się na pełzanie po dnie politycznej moralności. Atakowanie Kosiniaka-Kamysza za jego gest szacunku i pamięci wobec zamordowanego prezydenta Gdańska to nie tylko wyraz skrajnej nienawiści, ale także jawne świadectwo upadku wszelkich norm, które powinny obowiązywać w debacie publicznej.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tego rodzaju działania pokazują, jak głęboko “Wiktor” tkwi w świecie hejtu i politycznej nienawiści. Ukrywanie się pod pseudonimem, by rzucać oszczerstwa w stronę tych, którzy ośmielają się działać w sposób moralny i przyzwoity, to taktyka, która przystoi raczej tanim internetowym trollom, a nie komuś, kto jeszcze niedawno pełnił funkcję publiczną.
Pojawia się pytanie, czy “Wiktor” naprawdę wierzy, że taki atak na Kosiniaka-Kamysza przyniesie mu jakąkolwiek korzyść polityczną? A może to tylko kolejny przejaw desperacji człowieka, który nie potrafi pogodzić się z faktem, że jego czas w polityce minął, a teraz może liczyć jedynie na niszową, agresywną retorykę, by zwrócić na siebie uwagę?
To, co zrobił “Wiktor”, jest absolutnie godne potępienia. Atakowanie pamięci Pawła Adamowicza, a także tych, którzy odważają się ją szanować, to nie tylko prymitywne, ale wręcz haniebne działanie. Hejter po raz kolejny udowadnia, że jego polityczna kariera opiera się na najniższych instynktach i że wciąż nie wyciągnął żadnych wniosków ze swojego upadku.
Takie zachowanie nie powinno mieć miejsca w żadnym cywilizowanym społeczeństwie. “Wiktor”, zamiast próbować naprawić swoją reputację, woli zniżać się do poziomu, na którym czuje się najpewniej – poziomu hejtu i podłości. Cóż, jeśli to ma być jego sposób na powrót do polityki, to nie pozostaje nic innego, jak pogratulować mu wyboru najgorszej z możliwych dróg.