Karnowski w roli proroka apokalipsy – felieton, który straszy, ale nie mówi nic nowego

Michał Karnowski znowu w akcji! Tym razem, w swoim najnowszym felietonie, Karnowski postanowił wcielić się w rolę proroka nadciągającej zagłady finansowej. Cóż, jeśli ktoś czyta jego teksty regularnie, to już pewnie przyzwyczaił się do tego, że każde posunięcie rządu Donalda Tuska to według niego krok w stronę armagedonu. Tym razem mamy do czynienia z „ponurą perspektywą” budżetu na 2025 rok. Karnowski znów snuje czarne wizje, jakby przed nami była jakaś epicka katastrofa finansowa – ale spokojnie, znamy ten ton na pamięć.

Najlepsze w tym felietonie jest to, że według Karnowskiego obecny budżet to jeszcze efekt „dobrych rządów PiS”. Oczywiście! PiS zostawił po sobie tylko „zabezpieczone pieniądze na cele społeczne” i „inwestycje”. A że VAT już nie wpływa, to jasne, wina Tuska. To typowa narracja Karnowskiego – jeśli jest dobrze, to zasługa PiS, jeśli coś się sypie, to wina Tuska. Klasyka!

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Ale największy hit to jego lament nad deficytem budżetowym. „289 miliardów złotych!” – krzyczy Karnowski, jakby to miała być nowość. Karnowski zapomina, że świat, a tym bardziej Polska, nie działa w próżni, a pandemia, wojna na Ukrainie i globalna inflacja to nie są wyłącznie polskie wynalazki. Ale co tam, przecież najłatwiej obarczyć Tuska odpowiedzialnością za wszystko, co złe. Karnowski oczywiście pomija fakt, że PiS też zadłużał kraj, bo przecież wtedy to była „konieczna inwestycja”, a teraz to „katastrofa na horyzoncie”.

I na deser – lament o „biedniejących Polakach”. Ciekawe, gdzie Karnowski był, gdy przez ostatnie lata wzrosły ceny energii, żywności, a inflacja wystrzeliła w kosmos. Ale teraz to już „biedniejący Polacy” są jego zmartwieniem, bo przecież znowu można to zwalić na Tuska i straszyć ryzykiem walutowym. Gdy PiS zadłużał się w obcych walutach, było to „strategiczne działanie”, ale gdy robi to Tusk, to już koniec świata.

Żenada, jak zwykle.