Serwis wPolityce.pl, czyli propagandowa tuba braci Karnowskich, wierny strażnik interesów Prawa i Sprawiedliwości, zaczyna tracić grunt pod nogami. W obliczu fali kompromitujących materiałów na temat PiS, które zaczęły zalewać przestrzeń publiczną, redakcja wpadła w panikę. A przecież te wszystkie afery miały pozostać w cieniu! Miały być wyłącznie szeptane po kątach korytarzy władzy, a teraz? Zamiast cichej zmowy mamy wielki publiczny spektakl upadku PiS.
W obliczu tego chaosu wPolityce postanowiło robić to, co potrafi jakoś tam – tłumaczyć najwierniejszym i najbardziej naiwnym wyborcom PiS, że to wszystko to… spisek! W ich ostatnich produkcjach propagandowych można przeczytać bzdury w stylu: „Skala tego jest taka, że trudno mówić o ‘wycieku’, to po prostu wylew informacji”. Wygląda więc na to, że nagłe pojawienie się kompromitujących dokumentów i nagrań to nie przypadek, a jakiś zły, niewidzialny wróg, który karmi media „sensacjami” na temat ludzi takich jak Michał Kuczmierowski. I co więcej, jak insynuuje serwis, ma to rzekomo wpłynąć na sądy! Och, jakie to wygodne wytłumaczenie, prawda?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dla wPolityce nie ma nic gorszego niż prawda, która trafia do opinii publicznej. Więc co robić? Ano, jak zawsze, trzeba manipulować! Produkować brednie o „upolitycznionych źródłach” i nieweryfikowalnych informacjach, które tylko mają „manipulować” masami. Swoją tezę popierają anonimowym „doświadczonym dziennikarzem śledczym” – zapewne takim, który jest bardziej wymyślony niż faktyczny. W końcu trzeba czymś nakarmić tę część elektoratu, która bez zająknięcia kupi każdą wymówkę, byle tylko nie musiała zmierzyć się z rzeczywistością.
Ale tu tkwi problem: ile razy można ludziom wciskać te same bajki o „spiskach”, „wylewach” i „manipulacjach”? PiS, a wraz z nim ich medialni obrońcy, zbyt długo liczyli na to, że naród jest ślepy i głuchy. WPolityce próbuje w desperacji ratować resztki wizerunku władzy, ale coraz trudniej jest ukryć fakt, że te afery to nie manipulacje, a po prostu rzeczywistość – gorzka i bolesna.
Tak więc Karnowscy, zamiast mierzyć się z faktami, serwują wyborcom swoją wersję matrixa: rzeczywistość to spisek, a prawda to kłamstwo. Tylko jak długo jeszcze ta narracja będzie działać? A może raczej: jak długo ich odbiorcy będą jeszcze w nią wierzyć?