Za Centralnym Portem Komunikacyjnym kryją się nie tylko śmiałe plany budowy międzynarodowego hubu, ale przede wszystkim… miliardy złotych, które magicznie znikają z budżetu państwa. Zwolennicy tego gigantycznego projektu nie bronią interesów Polski, ale raczej własnych, szemranych interesów, opartych na spekulacjach i korzyściach z inwestycji w nieruchomości wokół powstającego lotniska.
Jak to często bywa, wielkie projekty infrastrukturalne przyciągają nie tylko wizjonerów, ale i ludzi, którzy wiedzą, jak dobrze zarobić na publicznych pieniądzach. Wokół CPK od samego początku unosi się smród korupcji i podejrzanych układów. Kto tak naprawdę wspiera tę inwestycję? Nie są to obrońcy polskiej gospodarki, ale raczej ludzie, którzy już dawno zainwestowali swoje pieniądze (często ukradzione z budżetu państwa) w ziemie i nieruchomości wokół planowanego lotniska, licząc na gigantyczne zyski, gdy wartość ich ziem wzrośnie dzięki publicznym funduszom.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
CPK to projekt o ogromnym potencjale, ale niestety nie dla kraju, lecz dla garstki cwaniaków, którzy chcą zbić fortunę na spekulacjach i układach z politykami. Każdy kolejny raport o wydatkach związanych z CPK przypomina raczej listę zakupów korporacyjnych lobbystów niż rzeczywisty plan rozwoju infrastruktury. Miliardy złotych, które miały iść na budowę, zdają się wyparowywać w nieznanych kierunkach.
Obrońcy CPK chętnie powtarzają hasła o tym, jak projekt ten „uczyni Polskę liderem transportu lotniczego w Europie Środkowej”. A prawda jest taka, że ten projekt, w rękach niewłaściwych ludzi, stał się maszyną do wyciągania pieniędzy z kieszeni podatników i układania kolejnych politycznych układów.
Czy ktoś jeszcze wierzy, że to lotnisko powstanie dla dobra kraju? CPK to raczej kolejna historyjka o tym, jak na plecach Polaków buduje się fortuny kilku wybranych pisowców.