Nie ma to jak odwracanie kota ogonem. PiS, partia, która przez lata zdążyła pokazać, że prawo jest dla niej raczej przeszkodą niż zasadą, teraz składa skargę do Sądu Najwyższego po odrzuceniu swojego sprawozdania finansowego przez Państwową Komisję Wyborczą (PKW). W całej tej komedii absurdu to prezes Jarosław Kaczyński odgrywa główną rolę, obwieszczając na konferencji prasowej, że zarzuty PKW są „postawione poza prawem i wbrew prawu”. A jakby tego było mało, sugeruje, że władza „uchyliła konstytucję”. Czyżby PiS patrzył w lustro?
Kaczyński z rozbrajającą nonszalancją opowiada o „kontrrewolucji”, jaką rzekomo realizuje Państwowa Komisja Wyborcza i władze, próbując uniemożliwić działania opozycji. Naprawdę, nic tak nie wzrusza jak partia, która przez lata rządów dewastowała praworządność, teraz płacząca o spisek i prześladowania. „To próba praktycznego uniemożliwienia działań opozycji” – mówi Kaczyński. Trudno powstrzymać śmiech, kiedy przypomnimy sobie, że to właśnie PiS urządziło wymiar sprawiedliwości po swojemu, a teraz, gdy nie gra na ich korzyść, nagle jest problem.