Wczoraj Jarosław Kaczyński i jego ekipa dwa razy stawili się na placu Piłsudskiego, by celebrować swoją propagandową uroczystość, tym razem otoczeni przez kordon policji. Zamiast debaty, dialogu czy refleksji nad tragedią smoleńską, mamy do czynienia z teatrzykiem dla gawiedzi, gdzie każda próba innego spojrzenia na sprawę jest przedstawiana jako “prowokacja” i “barbarzyństwo”.
Protesty, które pojawiają się przy każdej miesięcznicy, to nie “prowokacje”, jak twierdzą politycy PiS, ale głos obywatelskiego sprzeciwu. Polacy, zmęczeni wykorzystywaniem tragedii smoleńskiej do celów politycznych, stają na placu, by pokazać, że nie wszyscy wierzą w kłamstwa serwowane przez prezesa PiS.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Jarosław Kaczyński, zamiast zmierzyć się z rzeczywistością, woli powtarzać oskarżenia o “putinadę” i “barbarzyństwo”. Tymczasem to właśnie PiS od lat manipuluje pamięcią o katastrofie smoleńskiej, czyniąc z niej narzędzie do budowania politycznego kapitału. Mariusz Błaszczak, były minister obrony, z pełnym oburzeniem bredził o “obrażaniu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego”, choć to jego partia obraża pamięć ofiar, wykorzystując ich tragedię w każdy możliwy sposób.
Obywatelski protest, który organizują przeciwnicy PiS, to wyraz buntu przeciwko manipulacjom i kłamstwom. Nie zgadzają się na to, by katastrofa była wykorzystywana jako broń polityczna, a każda próba przypomnienia o prawdzie była atakowana.