Tego nie można się było spodziewać. Paweł Kukiz, od jakiegoś czasu totumfacki Jarosława Kaczyńskiego, zaczął wzywać na pomoc Brukselę i kanclerza Niemiec.
– Dla mnie jest rzeczą skandaliczną, że premier jednego dnia mówi: podpisuję, drugiego dnia mówi: pomyliłem się, ale w życiu tego nie wycofam, bo nie ma podstaw prawnych. A potem mówi, że jednak jakieś tam podstawy prawne pan Bodnar mu znalazł – mówił Kukiz. Udając że nie dostrzega powodów decyzji Donalda Tuska. – Ja teraz zapytam: Brukselo, gdzie jesteś, by bronić praworządności w Polsce? – dodał.
– Panie Scholz, ja pana bardzo proszę o wsparcie w tej chwili, ja na Opolszczyźnie mieszkam i proszę, żeby pan coś z tym zrobił, żeby premier się nie mylił, bo wy się bardzo lubicie i dobrze znacie – powiedział Kukiz, zwracając się do kanclerza Niemiec.
Kukiz oczywiście mówił to wszystko żartem. Bo doskonale wie, że instytucje europejskie ingerowały w polskie sprawy tylko dlatego, że w sposób rażący łamana była praworządność nad Wisłą. I to nie przez Tuska, lecz Jarosława Kaczyńskiego.