Skruszony urzędnik o mediach PiS: „Były naciski, żeby szybko robić przelewy, bo redaktor Sakiewicz pójdzie na skargę do Ziobry”

Afera w Funduszu Sprawiedliwości.

Były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasz Mraz, złożył zeznania podczas posiedzenia zespołu ds. rozliczeń PiS. Urzędnik potwierdził, że konkursy ws. reklam Funduszu Sprawiedliwości były ustawiane, a dziennikarze, którzy współpracowali z PiS byli instruowani jak pisać wnioski o pieniądze.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Co najbardziej szokujące, to zeznania urzędnika wskazujące, że współpracujące z PiS media nie miały zahamowań w wyciąganiu pieniędzy. Urzędnik zeznał, że  pojawiały się naciski, aby przelewy robić szybciej, niż to wynika z umów.

— Były naciski, żeby szybko robić te przelewy, bo redaktor Tomasz Sakiewicz (szef „Gazety Polskiej” – red.) pójdzie na skargę do Patrycji Koteckiej albo Zbigniewa Ziobry — zeznał były szef Funduszu Sprawiedliwości.

Dopytywany przez mec. Romana Giertycha o to, co żona Zbigniewa Ziobry miała z tym wszystkim wspólnego, urzędnik zeznał:

— Na pewno w 2019 r. pomagała nam zawierać umowy medialne, wspomagała jakąś swoją wiedzą. Jeżeli ktoś miałby rozmawiać z mediami na takim wyższym poziomie ewentualnie, to mogłaby to być ona. Bo my, jako my, nie byliśmy rozpoznawalni dla branży mediowej. Nawet próbując wykupić czas antenowy w Telewizji Polskiej, TVP powiedziała, że ona nie wie, kim jest Fundusz Sprawiedliwości i my musimy mieć kogoś ze sobą, żeby tę umowę zawrzeć. Z tego, co wiem, pełniła funkcję osoby związanej z mediami w jednej ze spółek zależnych Skarbu Państwa i na pewno miała też jakiś kontakt z mediami – wyjaśnił.

Mraz, który jest głównym świadkiem w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, opowiedział także, jak wyglądało ustawienie konkursu, który wygrała fundacja Profeteo. Chodzi o fundację, której szefem jest ks. Michał O., a która to dostała 100 mln zł.

Michał O. to były egzorcysta, który próbował wypędzać “demona wegetarianizmu” salcesonem. Obecnie przebywa w areszcie, który został decyzją sądu podtrzymany.