Jarosław Kaczyński, samozwańczy lider narodu i autorytet w dziedzinie „reformowania” polskiego sądownictwa, teraz najwyraźniej postanowił rozszerzyć swoją misję na arenę międzynarodową. Z niespotykaną pewnością siebie Kaczyński zasugerował, że brytyjskie sądy wymagają reform – a kto mógłby je przeprowadzić lepiej niż on sam, mistrz spania do południa i orędownik politycznego kontrolowania wymiaru sprawiedliwości?
Całość tej groteskowej sytuacji pokazuje, jak bardzo obecna władza oderwała się od rzeczywistości. PiS, który przez lata kłamał o „wstaniu z kolan” i odbudowywaniu „suwerenności” Polski, teraz jawi się jako komedia pomyłek. W końcu, może Brytyjczycy skorzystają z „pomocy” Kaczyńskiego i jego ludzi. Ale znając brytyjski pragmatyzm, raczej odpowiedzą mu ironicznym: „No, thank you.”
Czy naprawdę sądzimy, że Europa, a zwłaszcza Zjednoczone Królestwo, z niecierpliwością czeka na wskazówki od polityka, którego własne reformy doprowadziły do międzynarodowej kompromitacji?